
Bądźmy ludźmi pokoju!
Człowiek, którego wypełnia pokój, jest wewnętrznie uspokojony i zadowolony z tego, co ma. Zgadza się na to, co Bóg dał i co Bóg wziął. W tym kontekście można przytoczyć Hiobowe słowa: „Pan dał i Pan zabrał. Niech imię Pańskie będzie błogosławione”. Człowiek pokoju to taki, który czuje się szczęśliwy z tym, co ma. Kiedy zaczyna zazdrościć, kiedy zaczyna gromadzić, kiedy się nie zgadza na to, co go spotyka, wcześniej czy później zostaje napełniony niepokojem.

Człowiek pokoju to także ten, który potrafi cierpliwie znosić wszelkie przeciwności. A więc wtedy, kiedy przychodzi bardzo konkretne doświadczenie, oddaje je Bogu, wierząc, że nie jest sam.
Ostatni wymiar pokoju to brak wojny. Człowiek pokoju to człowiek pojednania. Już w soborowych tekstach jest bardzo mocno podkreślone, że nie wystarczy „zawiesić broń”, a więc nie wystarczy na przykład do swoich wrogów powiedzieć: „Dobrze, nie będziemy się kłócić”. Nie można się jeszcze wtedy nazwać człowiekiem pokoju. Trzeba sobie wówczas zadać dodatkowe pytanie: Co zrobiłeś pozytywnego, aby tych kłótni nie było, abyś był coraz bliżej osób, z którymi zawarłeś pokój? Chodzi więc o pozytywne myślenie. Pokój to nie tylko brak wojny, to coraz większe zbliżanie się do siebie.

Można zatem stwierdzić, że człowiek pokoju jest darem dla drugiego. Nieść innym pokój to znaczy być dla innych miłosiernym. Miłosierdzie wobec wszystkich bez wyjątku jest jednocześnie budowaniem pokoju wśród ludzi. Nie zaprzepaszczajmy tej szansy! Pochylenie się nad człowiekiem potrzebującym i wypowiedzenie słów Jezusa: „Pokój wam” jest manifestacją troski i odpowiedzialności za człowieka, którego spotkaliśmy. Święty Bernard z Clairvaux pisał, że „błogosławiony ten, kto jest miłosierny i gotowy nieść pomoc potrzebującym, kto uważa się za szczęśliwego, gdy może dawać, zamiast otrzymywać”.